Wstać po upadku
fot. Jacenty Makałus(pierwszy z lewej) powrócił na stanowisko trenera Startu.
Rozjechane priorytety
Podobno z każdej porażki można wyciągnąć wnioski. Jeżeli to prawda to po ubiegłym sezonie i 23. ligowych porażkach w okręgówce materiału do analizy jest aż nadto. Awans do V ligi o którym Kruklanki marzyły od wielu lat ziścił się nieco ponad rok temu. I tu bajka się kończy. Upragniona gra na wyższym poziomie o mało nie pogrzebała kruklaneckiego klubu. Odwieczne marzenie przerodziło się w sromotną klęskę. Powodów takiej sytuacji było wiele. Gdzieś to się wszystko wymknęło spod kontroli. Nikt tu nie jest bez winy. Zarówno piłkarze, trener i działacze popełniali błędy. Przyjemność z gry zeszła na drugi plan i nie była to kwestia tylko kilku miesięcy. Te sprawy rozjechały się już dużo wcześniej, ale dopiero jesienią ubiegłego roku przy jednoczesnym braku wyników nastąpił kulminacyjny moment.
Nowy(stary) trener
Zakończony porażką z Czarnymi Olecko 0:6 sezon 2015/2016 przeszedł już do historii. Był to ostatni mecz Startu pod wodzą Mariusza Bochenka. Mariusz jesienią przejął drużynę w bardzo trudnym okresie. Z pięciu jesiennych spotkań dwa zakończyły się wygraną UKS-u. W Piszu Nasi napędzili stracha wiceliderowi ulegając Mazurowi tylko 3:4. W zespole wróciła nadzieja. Niestety z pustego i Salomon nie leje. Wiosną przy seryjnie trwających problemach kadrowych Kruklanki "uciułały" 10 punktów. Bochenkowi należą się podziękowania i szacunek za te kilka miesięcy pracy. Wszyscy szczególnie jesteśmy wdzięczni za jego bramkę w Węgorzewie dającą zwycięstwo na Vęgorią 1:0. Jeden gol, ale jakże ważny rewanż za zniewagę jaką była klęska 0:12 w Kruklankach. W niektórych elementach Mariusz odcisnął swoje piętno na drużynie i z pewnością jego nauka nie poszła w las. Start musiał jednak wrócić na swoje kruklaneckie tory.
W lipcu zebrał się zarząd Startu. Podczas pierwszego spotkania padł temat powrotu Jacentego Makałusa i budowania wszystkiego od nowa. Najpierw trzeba było jednak rozliczyć się z przeszłością. Drugie zebranie na którym uczestniczyli także przedstawiciele drużyny rozpoczęło się od wyrzucenia gorzkich żali z każdej ze stron ... i dopiero wtedy można było przejść do dalszej rozmowy. Przeszłość została odcięta grubą kreską. Teraz wszyscy z powrotem patrzą w jednym kierunku i tam koncentrują swoje działania. Wszystko dla dobra klubu.
Czy była to słuszna decyzja ? Czy może z powrotem weszliśmy do tej samej, mętnej rzeki ? Wszystko zweryfikuje czas. Każdy jednak zasługuje na drugą szansę. I tak oto po trwającej kilka miesięcy "separacji" Jacenty Makałus wraca na posterunek by ponownie stanąć na straży futbolu w Kruklankach.
Po każdym upadku trzeba wstać i to jest najlepszy moment aby się podnieść. Słabi godzą się z porażką. Tylko mocni wstają z kolan by dalej walczyć. Kruklanki należały, należą i należeć będą do tej drugiej grupy. Czas wrócić z dalekiej podróży.
Komentarze